Byłam przez chwilę w moim domu na wsi

28 lip 2021

Lato 2021

Byłam przez chwilę w moim domu na wsi Zieleń wybuchła. Jej soczysta barwa leczy wzrok i łagodzi ciało. Różnorodność traw, mnogość liści lśniących na otwartych konarach drzew i ten wszechogarniający śpiew ptaków, wszystko to, każe się uśmiechnąć. Oto zmaterializowana obfitość natury, piękno świata, istnienia. Tylko kochać.

I mój dom w samym środku tej baśni, mojego „zaczarowanego ogrodu”. Mój dom, który  jakby opuszczony. Bujne rośliny zarosły wejście…

Stara kuchenka, sedes wystawione przed drzwi witają zawstydzone, jakby mówiły:

 – To nie jest nasze miejsce, spełniliśmy swoją funkcję, oddajcie nas innym, jeśli wam już nie jesteśmy potrzebne! To ta sama kuchenka, na której razem z moją Córką gotowaliśmy obiady dla siebie, w naszym domu w Krakowie teraz zbiera promienie słońca i deszczu.

– Wystawianie nas tutaj na zniszczenie to lekceważenie i pogarda dla nas, czyżbyśmy źle służyły i to kara?

Ten dom w 2014 roku odzyskał nadzieję na drugie życie, a teraz znów obumiera przez ludzką podłość. Wcześniej czyjś dom rodzinny, opuszczony przez pięcioro dziedziców, dla których był jedynie dawcą dachu podczas kilku wakacyjnych dni i plonów z sadu. Odgruzowywanie go zajęło wówczas NAM, wiosną i latem 2014 roku kilka miesięcy. I teraz, po równo 7 latach znów to samo ☹ Jedynie wykorzystywanie ziemi.  Już tylko patrzeć  rzucającej się na owoce szarańczy ze śląska. Kiedy chodzą po tej ziemi, ja czuję jej ból.

 Czemu mi tak żal? Tak bardzo chciałam, aby wszystko tutaj piękniało porządkiem, miłością, aby można było spacerować po tym hektarze działki, ogrodu, aby tutaj była miodna łąka, aby serce się otwierało nam i każdemu, kto tutaj przybędzie. Tutaj miał powstać „Mój Przystanek”.

Tutaj miałam spędzić resztę swojego życia. Tutaj, od 2014 roku przynosiłam każdą zarobioną złotówkę, tutaj zainwestowałam pieniądze z mojego poprzedniego domu, a wiosną 2019 roku znalazłam pieniądze na stateczny jego remont. Tutaj chciałam stworzyć miejsce promieniujące i zarażające miłością. I znów żal, smutek obudził się we mnie. Przecież pytałam czy on też tak chce, czy czuje, że to też jego sposób na życie? Przecież pytałam i zawsze, niezmiennie słyszałam – TAK. 

A teraz? Dom, jego natura mnie wołają, ale ktoś powodował, że już bardzo wiele razy musiałam z tego domu uciekać. Ponieważ musiałam odejść ze związku, nie mieszkam tutaj teraz. Kiedy przyjeżdżam na kilka godzin albo półtora dnia jestem rozdarta. Związek z człowiekiem – la relaion est morte. Pozostała głęboka więź z domem – lien profond avec la maison.

Teraz już widzę, że w każdym z moich domów pozostała część mojej energii, mój ślad. Pierwszy dom we wsi pod Częstochową czasem mi się śni. W Swoszowicach wreszcie było nam ciepło i miałyśmy piękny taras. Ten dom miał być moim ostatnim…Teraz to już ból wyciska się przez moje oczy. Gdzie ogrodzenie, wymarzona niewielka bramka wjazdowa, zadbane wierzby i ławeczka między nimi witające przybyłych, gdzie spacery  po zaaranżowanych zadbanych zakamarkach?

Czyżby to moja rozpacz?

Kolejne spotkanie z programami

Do końca nie wiedzieć czemu, ale zdecydowałam obejrzeć w kinie film Gladiator II - teraz. Pewnie liczyłam na doznania równe tym, którymi obdarował mnie kilka lat temu, pierwszy obraz. Jedna trzecia filmu upłynęła mi na słuchaniu dialogów i unikaniu widzenia zdjęć Już...

czytaj dalej

Jak koza a dna studni. Listopadowa refleksja.

Przeczytałam kiedyś opowieść o kozie, która nie dała się zasypać żywcem w studni. Strącała z siebie i ubijała kopytkami każdą rzucaną na nią grudkę ziemi, każdy kamień i stając na tym co miało ją zabić wyniosła się na górę, do życia.Nie mogę znaleźć oryginału. Sens...

czytaj dalej

Istota miłości

Oto jestem istotą miłości, która jest tutaj, żeby rozpoznawać brak miłości. Większość mojego życia właśnie to potwierdza. - Przemienię wszystko co gówniane…strach, zawiść, zazdrość, rozpacz, pogardę, stres, krzyk, oskarżanie, lęki, nienawiść i przemoc. Skoro to...

czytaj dalej