Co dalej z Przystankiem?

10 kwi 2021

„O kwiatku, kwiatku mały,

jakże zazdroszczę ci spokoju

coś w tobie jest ze skały,

coś w tobie jest ze zdroju,

coś ze zwierzęcia w lesie,

coś z gwiazdy, błyszczącej z daleka,

coś z blasku, który mgła niesie,

coś z iskier, gdy kuźnię wiatr chłoszcze, 

tylko nic nie ma z człowieka

i tego ci, kwiatku, zazdroszczę.” Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Minął rok od mojego pierwszego wpisu, bardzo trudny dla mnie rok. 

Nie wiem co dalej z moim projektem? Co z pomysłem na przekazanie tego wszystkiego co mam: włożone już pieniądze: z mojego poprzedniego domu, bieżące i te zdobywane na Mój Przystanek; moją pracę,  serce – do mojej fundacji, (której statut już dawno mam) i stworzenie tutaj, na wsi oazy dla ludzi szukających spokoju, miłości.  Teraz już wiem na pewno, że byłyby to leczące się ofiary wszelkiej maści manipulantów, czyli psychofagów.  

Chciałam pozostawić ślad mojej ciężkiej pracy i dowód uleczenia się, aby służył innym współczującym wsparciem i profesjonalną pomocą. Taki był mój szczery zamiar, ale pod koniec lutego podjęłam ostateczną decyzję o odejściu od współwłaściciela nieruchomości w Adamczowicach, bardzo chętnego abym stworzyła tutaj ów „Przystanek” – ale niestety, mojego partnera. Wychodzi na to, że to wszystko zostanie mi zabrane, że zainwestowałam, owszem, ale w kogoś, komu absolutnie się nic nigdy nie należało ode mnie.

Zanim wrócimy do tematu Przystanku, kilka słów na mój temat.  

Kochani, ostatnie 9 lat było trudnych dla mnie. Ostatni zaś rok, bardzo trudny i to nie tylko dlatego, że mam pod ciągłą opieką parę chorych rodziców.  Od dawna czułam, że związek, w którym jestem mi nie służy, bo jak się teraz okazało, (jako ofiara przemocy domowej z dzieciństwa) w 2012 roku wpadłam w ręce wytrawnego manipulanta i cały mój koszmar z dzieciństwa przeżyłam raz jeszcze jako dorosła kobieta. Kochałam go.  Cały ból, którego doświadczałam, przemoc fizyczna i psychiczna, (…) szczęśliwie wyprowadziły mnie jednak na drogę do wyzwalania się z zależności i uleczania, a nie śmierci (a było blisko). 

„Nie wiem kiedy i jak to się stało. Stopniowo, niezauważalnie latami zabrnęłaś w relację z kimś, kogo nie znasz…To już nie jest Twój idealny, charyzmatyczny partner. Maska opadła. Nagle dostrzegasz twarz emocjonalnego przemocowca. Twarz psychofaga. I wtedy próbujesz się z tego wyrwać. Musisz się wyrwać, bo niebawem zostanie z ciebie rozmontowany psychicznie wrak człowieka. Zaczyna się nierówna walka zdrowego rozsądku z chorymi emocjami. Czujesz, jakbyś miała dwie głowy, mówiące różnymi jeżykami i przekrzykujące się nawzajem, a Ty nie widzisz, której z nich masz usłuchać.”  http://mojedwieglowy.blogspot.com/p/gos-specjalistow.html

Dopiero od stycznia br. wiem, że żyłam z osobą o psychopatycznych zaburzeniach osobowości (…)

„Na początek pamiętaj proszę, że dla Ciebie jako ofiary psychofaga (łac. pożeracza duszy) nie ma znaczenia czy to psychopata, socjopata, narcyz, czy może jeszcze inna jednostka z zaburzeniem osobowości wiązki B. Liczy się Twój stan zdrowia, samopoczucie oraz po prostu to, co i jak odczuwasz. Bez względu na terminologię jesteś krzywdzona, wykorzystywana, manipulowana i wyniszczana. Przede wszystkim ani psychopatia, ani socjopatia, ani narcyzm, ani żadne inne zaburzenia osobowości wiązki B nie są uleczalne. Nie ma lekarstwa na zaburzenia tego typu. Nie ma też żadnej skutecznej psychoterapii. Od lat podejmowane próby leczenia kończą się fiaskiem.” 

https://psychopata-daltonistauczuc.blogspot.com/2020/06/psychopata-socjopata-narcyz-zaburzenia.html

Jeśli zastanawiacie się jak inteligentna, wrażliwa, zaradna i pogodna osoba z sercem na dłoni dała się wykorzystać? Właśnie dlatego, że stanowiłam wartość, stałam się atrakcyjnym kąskiem dla manipulanta. Czemu się nie zorientowałam? (poczytajcie o manipulacji, pika-perach) Długo go kochałam. No i każdy sądzi po sobie, a JA NIGDY NIE ODWAŻYŁABYM SIĘ TAK PODLE POSTĄPIĆ WOBEC NIKOGO.

Mam za sobą trzy miesiące intensywnych studiów zagadnienia. Kolega ma rację. Wszystko się zgadza.

Nagminnie stosowana była wobec mnie m.in. manipulacyjna metoda – gaslighting.  https://www.focus.pl/artykul/najsubtelniejsza-i-najokrutniejsza-forma-przemocy-gaslighting-to-pojecie-lepiej-znac

Trzeba uciekać. „Z toksycznego związku nie da się WYJŚĆ. Z toksycznego związku się UCIEKA. Cała filozofia polega na tym, żeby UCIEKAĆ DO PRZODU.” 

Ja dodatkowo muszę uciekać z rodzicami. Tylko czy muszę jemu zostawić wszystko co tutaj zainwestowałam w dobrej wierze, w trakcie trwania tego związku tylko dlatego, że nie jesteśmy małżeństwem? Czy muszę się z nim szarpać latami żeby udowodnić w sądzie, że mnie wykorzystał i zrujnował? Oczywiście, partner tłumaczył, że nie możemy się pobrać, bo ja…, ale korzystał z mojej pracy oraz pieniędzy moich i moich rodziców tak jakbyśmy byli małżeństwem.   

Zastanawiałam się nad tym, czy nie zawalczyć o każdą włożoną tutaj złotówkę. Nie uzyskać odszkodowania za świadomą manipulację jakiej się dopuszczono wobec mnie, za złamaną obietnicę małżeństwa…  Ja nie mam swoich środków na kupienie mieszkania a nie ma możliwości żebym dalej mieszkała w domu, w Adamczowicach – nawet w osobnej części domu – z obawy o swoje zdrowie i życie. 

Próbuję to ogarnąć, spotkałam się z prawnikami i staram się sama przygotować propozycje podziału majątku, ale jak widzę zanosi się na moją mękę. Nie byliśmy małżeństwem… a mamy wspólną spółkę oraz nieruchomość. Nie myślcie, że ktoś przyszedł do mnie z jakąś propozycją rozliczenia, spłaty mnie. 

Nieuchronnie zbliża się termin wyprowadzki moich rodziców i mojej (koniec kwietnia) Mam walczyć, czy odpuścić? 

Kolejne spotkanie z programami

Do końca nie wiedzieć czemu, ale zdecydowałam obejrzeć w kinie film Gladiator II - teraz. Pewnie liczyłam na doznania równe tym, którymi obdarował mnie kilka lat temu, pierwszy obraz. Jedna trzecia filmu upłynęła mi na słuchaniu dialogów i unikaniu widzenia zdjęć Już...

czytaj dalej

Jak koza a dna studni. Listopadowa refleksja.

Przeczytałam kiedyś opowieść o kozie, która nie dała się zasypać żywcem w studni. Strącała z siebie i ubijała kopytkami każdą rzucaną na nią grudkę ziemi, każdy kamień i stając na tym co miało ją zabić wyniosła się na górę, do życia.Nie mogę znaleźć oryginału. Sens...

czytaj dalej

Istota miłości

Oto jestem istotą miłości, która jest tutaj, żeby rozpoznawać brak miłości. Większość mojego życia właśnie to potwierdza. - Przemienię wszystko co gówniane…strach, zawiść, zazdrość, rozpacz, pogardę, stres, krzyk, oskarżanie, lęki, nienawiść i przemoc. Skoro to...

czytaj dalej