I stał się CUD

30 gru 2023

Muszę to zapamiętać. Zapisuję więc. Jest koronnym dowodem na to, że jestem na właściwiej drodze. Dokonało się. Pojednałam się  w sercu z moim byłym, długoletnim partnerem. Jeszcze wczoraj, była zadra. Dziś jest podziękowanie za wspólną drogę, za wzięcie na siebie tej paskudnej roli mojego dręczyciela. I jest zgoda, a nawet wdzięczność.

A wszystko zaczęło się zaraz rano. Zadzwonił obcy człowiek i zażądał wyjaśnień w kwestii starych, niezałatwionych, wspólnych biznesów. Adrenalina skoczyła mi na fuul position. Godzina, dwie (w szlafroku) przed mailami i zbieranie wyjaśnień, które wreszcie przesyłam pytającemu. W tle KTOŚ mówi, że to co się dzieje, ma służyć czemuś innemu, czemuś więcej. Taka inicjacja zmiany, zakończenia, zamknięcie.   Tak czuję. Intuicja – święta funkcja. Nie pomyliłam się.

Finał pozytywny. Ostatnia rozmowa telefoniczna z Ksawerym, a po niej lekkość. Oglądam to uczucie uwolnienia powoli, dokładnie, bo już mnie otacza inny stan istnienia. Wykonało się! Dożyłam tego!

I po raz niewiadomoktóry  stawiam Ksawerego naprzeciw siebie i rozmawiam z nim. Po raz pierwszy jednak mogę spojrzeć głęboko w jego brązowe oczy. Nigdy wcześniej się nie udawało. Zanurzam się w nie. Tam w środku jest otchłań, pusta przestrzeń, głęboka i szeroka. Rozpoznaję ją. Spotkaniu towarzyszy pokój, zrozumienie. Pada nawet moje „przepraszam.” Wzruszenie. Oto mój dialog z istotą, która zgodziła się na udział w „ostaniem uderzeniu”. Gdyby nic wcześniej nie zadziałało na mnie wystarczająco. Nie zadziałało. Ktoś kiedyś napisał, że taka zgoda na skurczysyństwo jest dowodem wielkiej miłości, oddania. Brzmi paskudnie: mam ciebie krzywdzić dla twojego dobra. Żebyś zobaczyła niemiłość w sobie. Brak szacunku dla siebie, swojego życia i swojej wartości. Zobacz, tak siebie traktujesz! Tak bardzo masz siebie za nic!!!

Wspólny, bolesny taniec, 10 lat udręki. I tak oto dołączył do grona tych bliskich, którzy spełnili najważniejszą  rolę w moim życiu, na mojej drodze do SIEBIE.  Mama, tata i on. Za nami długa droga, pełna szturchania, bólu, poniżenia. Odpuszczam. Uwalniam kolejną osobę.

I staje się cud. Ulatnia się raniąca energia z tamtych zdarzeń. Zostają szare, martwe stop klatki. Wszystko zapominam. Wyleczył się stan zapalny.

– Jak ręką odjął? – ktoś pyta.

– Raczej nie. To był bardzo długi proces – odpowiadam.

I pojawił się  na stałe szacunek dla jego istoty. I do zagubionego, szukającego ratunku dla siebie, zabezpieczającego się wciąż i wciąż człowieka. Z jego stanami posttraumatycznymi. Szacunek do jego drogi.

A teraz segreguję moje wspomnienia. Wybieram te z dobrym czuciem się przy nim. Zabarwiane troską, dobrocią, miłością, zapatrzeniem, cudownym dotykiem i spokojem. Żeglowanie po Adriatyku. Sadzenie drzewek. Nasza plantacja pomidorków koktajlowych, Praca w sadzie. Ramię przy ramieniu. Dłoń w dłoni. Wspólny taniec przy muzyce z winylowych płyt. Zachwyt spełnieniem.

I na finał – nasz taniec w przestrzeni „razem”. Z otwartymi szeroko ramionami, lekki, uroczysty, taki na całą salę. Wspólne wirowanie w rytm 7 symfonii Ludwiga van Beethovena. Bo Izabela Kopaniszyn, która nauczyła mnie spotkań z bolącymi miejscami i osobami poleca „po wszystkim” takie „razem” w  atmosferze unoszących i porywających ku wolności dźwięków właśnie tej muzyki. 432Hz.

To był nasz najpiękniejszy taniec.  Dziękuję! Za wszystko dziękuję!

Kolejne spotkanie z programami

Do końca nie wiedzieć czemu, ale zdecydowałam obejrzeć w kinie film Gladiator II - teraz. Pewnie liczyłam na doznania równe tym, którymi obdarował mnie kilka lat temu, pierwszy obraz. Jedna trzecia filmu upłynęła mi na słuchaniu dialogów i unikaniu widzenia zdjęć Już...

czytaj dalej

Jak koza a dna studni. Listopadowa refleksja.

Przeczytałam kiedyś opowieść o kozie, która nie dała się zasypać żywcem w studni. Strącała z siebie i ubijała kopytkami każdą rzucaną na nią grudkę ziemi, każdy kamień i stając na tym co miało ją zabić wyniosła się na górę, do życia.Nie mogę znaleźć oryginału. Sens...

czytaj dalej

Istota miłości

Oto jestem istotą miłości, która jest tutaj, żeby rozpoznawać brak miłości. Większość mojego życia właśnie to potwierdza. - Przemienię wszystko co gówniane…strach, zawiść, zazdrość, rozpacz, pogardę, stres, krzyk, oskarżanie, lęki, nienawiść i przemoc. Skoro to...

czytaj dalej