Mija rok odkąd podjęłam, wreszcie decyzje o tym żeby od ciebie odejść. Rok temu dowiedziałam się, że twój problem, to Narcissistic Personality Disorder, NPD.
Jesteś z przeźroczystego papieru. Taka kukiełka wycięta z cienkiej bibułki. Słaba bardzo. A może nie…hologram, płynny, nieokreślony.
A ja tobie wierzyłam.
Kiedy się spojrzy – coś widać, ale to znika i za chwilę widać już coś innego. To co widziane przed chwilą, ulatnia się. Nie ma, było i nie ma. Brak jakiejkolwiek spójności, definicji istnienia. Bez możliwości zweryfikowania. Istota istnieje, czyni, ale jest rozrzedzona, nieostra, nieuchwytna, chaotyczna. Jednak z gatunku tych pełnych boleści.
A ja tobie wierzyłam.
Działasz w jednym celu – utrzymać swoje istnienie. Dla przeciętnego człowieka jesteś niezrozumiały, niepojęty i nieprzewidywalny. Jedyną obroną przed działaniem twojego instynktu przetrwania jest zatrzymanie się w bezpiecznej odległości od ciebie. Bardzo współczuję sobie i twoim dzieciom. Gnijesz, blakniesz, gdy nie ma zasilania. Wampir bez dostępu do krwi…? Ludzki umysł ciebie nie określi. Zwykli ludzie sądzą po sobie. Twoja ofiara, to istota najwyższej próby. Niewinna, szczera i radosna, w nadziei niczym dziecko. Niczym dziewica: czysta, piękna, szczera i ufna. Crem dela crem istnienia. Marzenie każdego.
Bicie, poniżanie, wbijanie w poczucie winy, manipulacje zdrady i kłamstwa – tylko po to żeby żyć, przeżyć, istnieć i trwać.
Bez tego – widmo śmierci.
Żałosne jest to, do czego jesteś się w stanie doprowadzić, aby istnieć. Jestem przerażona. Funkcjonowałam w tym naszym schizoidalnym świecie przez 10 lat. Twoja naturalna, a dla nas ludzi mistrzowska manipulacja sprawiła, że żyłam w nim jak w swoim…!!! Nie było mnie, byłeś tylko ty. Marna, chora istota z cienkiego papieru – iluzja. Ani jedno słowo, zdanie, gest, ani zachowanie nie były, nie są prawdziwe. Iluzja. Istnienie, a jednak nic i nikt. Obiekt, który zaistniał w wyobraźni i przestrzeni otoczenia i BYŁ, bo zmaterializował się w czyjejś głowie. Iluzja, która zauważyła, że zaistniała w mojej głowie (dziś ku swojemu zdziwieniu) i działała, manipulowała, straszyła… Nic, które nabrało ciała, bo JA je określiłam swoimi myślami wyobrażeniami o cudowności.
Moje objawy stresu pourazowego, PTSD. Ma je każdy po życiu w niewoli, w iluzji, w kłamstwie i przemocy. Bezsenność, koszmary nocne, ataki duszności i paniki.
Może gdybyś rozstał się ze mną GODNIE… Jednak nie, niczego mi nie oszczędziłeś. Zaznałam bólu, o którym wcześniej tylko słyszałam, że istnieje. Kilkakrotnie żegnałam się z życiem, nie mogąc pogodzić się z faktem, że żyłam w łapach oprawcy. Za każdym razem, kiedy wybieram się do swojego domu na wieś, zgłaszam bliskim że tam jadę. Mogłam nie wrócić. Wystarczy iskierka i unicestwisz mnie. I jak zawsze, będzie to z mojej winy.
Dałam mnóstwo swoich pieniędzy, swój samochód i spółkę a na koniec wyprowadziłam się ze swojego domu. Uciekłam przed tobą. Wreszcie do przodu, ale najpierw byłam w piekle.
Jesień 2012 roku: „Myszko, odezwij się kiedy otworzysz oczka” – to nie była wiadomość do mnie. Ja byłam „Kotusiem” ☹To do Anety K.
Naiwnie myślałam, że moje niewolnictwo skończyło się rok temu. Niestety, wciąż nie mam prawa…
Jesteś z przeźroczystego papieru. Taka kukiełka wycięta z cienkiej bibułki. Mściwa, ogarnięta nienawiścią, kłamliwa, bo tłukąca się po bezsensie swojego piekła.
Słaba bardzo.
Krzywdząca mocno.
TAKIEGO SOBIE CIEBIE WYBRAŁAM!