Mój Tata

10 wrz 2023

9 września 2023 rok, sobota wieczór.

Wigilia śmierci mojego Taty.

Mój ojciec, kiedy wrócił ze szpitala do domu (początek marca 2020), pierwsze co zrobił, to pocałował mamę w rękę na przywitanie. Bardzo mnie to zaskoczyło. Nigdy jako dziecko nie widziałam go całującego mamy w rękę. Bardzo o nią dbał, przynosił jej drożdżówki do łóżka, wyciskał ręcznie soki z buraków, zanim kupili sokowirówkę, ale żeby ją całował w rękę…. Nigdy. 

Moi rodzice spotkali się dzisiaj po półrocznej przerwie.  Ojciec ma alzheimera, nigdy od 28 lutego 2023 roku nie pytał o swoja żonę. Ona wciąż mówiła, że ją zostawił bez wieści, bez pieniędzy, że nie uprzedził, że chory, że jak tak można, a gdzie emerytura?

– Mamo, tata jest chory. 

– No to bardzo źle, bo co teraz ze mną będzie. 

– Ale ty jesteś w domu, a on w ośrodku. Jest chory. Nie współczujesz mu?

– A mnie kto współczuje? Musiał wiedzieć wcześniej, że jest chory. po co się żenił. Jak ja popadłam w  życiu. I co teraz będzie ze mną?

Nigdy, nigdy nie należy wierzyć treściom, że to co się wydarzyło w domu, nam jako dzieciom jest bez znaczenia.!!! Przyszłości nie można zmienić. Trzeba iść do przodu. Kłamstwa!!!

To wtedy powstają najważniejsze zapisy. I przeszłość  można  zmienić. Przeszłość trzeba zmienić.

Równo 30 lat temu symbolicznie odeszłam z domu zawierając związek małżeński. To był słoneczny, piękny dzień. Jak dziś. dziś, w 30-stą rocznicę tego zdarzenia odeszłam od swojej matki. Albo raczej, zostawiłam ją w spokoju.

Zobaczyłam  to kilka dni temu, To symboliczne. Dzisiaj kocham swoją mamę i bardzo jej współczuję. Pogodziłam się z Nią w  sercu.  Nie ma we mnie już tamtej nienawiści, bólu, urazu. Jest pokój.  To był bardzo długi proces. Trwał 50 lat. Marzyłam o tej chwili.  Wykonało się.

Życzę każdemu takiego zrozumienia dla swojego oprawcy. To był bardzo trudny proces. ale jak widać możliwy. I niewiele miał (przynajmniej u mnie) wspólnego z ogranym „wybaczaniem”. Tyle razy tego próbowałam, ale w sercu nie chciało się zadziać. A teraz jest we mnie pokój i spokój. Osadzone, trwałe, niezmienne. Nie mam potrzeby niczego mamie wybaczać. Wszystko się rozpuściło.

Podczas ostatniego miesiąca dotknęło mnie wszystko; nienawiść, niechęć widzenia, zmywania kup, mycia pupy, szykowania jedzenia. 

– Udało jej się. Jestem na jej wezwania.  To straszne, wręcz perwersyjne, że ja ofiara zajmuję się swoim katem – tak myślałam i tak mówiłam. Ostatnie miesiące, to był koszmar. Wojna nuklearna? Tak. U mnie zmiana przychodziła w bólu. 

Wspomnienie:

Wróciliśmy do Krakowa (z mojej wsi). Mieszkam z rodzicami w ich mieszkaniu. Mamy maj  2021, ojciec prowadzi mnie do parku. Czyli pamięta. Jest dobrze, chociaż potyka się i upada w drodze powrotnej. 

Pięść razy posiłki, mierzenie cukru. Mama dopomina się o uwagę.  Obiady już od dawna gotuję wspólne. Na początku, w marcu, kwietniu 2020 gotowałam dwa, jak on kiedyś. Wówczas było tak: dla mamy kaszaka na piersi z indyka i marchewka, dla ojca co popadnie.  Do kawki był grapefruit i krakersy oraz słodkości od żony. Teraz moje – nie wolno!!! Żona ma to gdzieś. Żeby mąż robił to co żona chce, musi dostać to co lubi. Nieważne, że szkodzi. 

–  Mamo, czemu dajesz tacie ciastka, czekoladę? On ma cukrzycę.

– Ja mu nic nie daję. Jak sam chce to je. Nie mogę mu przecież zabraniać. Będzie miał pretensje  – klaruje mama.

4 maja 2021, poniedziałek Kraków

Nie mam Internetu. Jak mam pracować? Mój były partner zgłosił kradzież modemu (który zabrałam ze sobą do mieszkania rodziców) i zablokował. Myślałam, że ładnie się rozstaniemy. W praktyce polegam. Podobnie, jak Pani Mecenas.  Dziś wiem, że to jest wyższa szkoła jazdy. Zdobywam wiedzę na temat zachowań osób z zaburzeniami wiązki „B”, ale równocześnie działam. Niestety w emocjach. Szary kamień… Dobrze się mówi. Nikt mi nie pomaga. Nikt nie jest mi w stanie pomóc. Maja przyjaciółka wprost pisze: ściągasz mnie w dół. Koszmar. Niekończący się koszmar. Działam, jeżdżę do pracy, zajmuję się rodzicami, nie śpię, jeżdżę do domu na wsi i układam się z Nim. Nie udaje się.  Schodzę do minimum: żeby zamknąć  chociaż sprawę spółki… Chociaż to. Oddaję Mu spółkę, swój samochód, Byleby tylko się skończyło. Ból jest nie do wytrzymania. Nie śpię. Pracuję. Zajmuję  się rodzicami.     

Jak odzyskać swoje pieniądze włożone w tę nieruchomość? Gdzie są pieniądze, które dawałam przez ostatnie lata?  Podwójny przyjaciel deklaruje, że mi pomoże. W swojej naiwności wierzę. On nie pomaga.

Pan, „widzę więcej”  twierdzi, że On mnie nienawidzi i dziwi się, że Go zostawiłam. Nie wierzę w tę nienawiść. Naprawdę nie wierzę.  Dziś wierzę.  

Jeżdżę do naszego domu na wsi  i próbuję się układać. Uratować swoją godność. Stal. Beton.  Pada nawet obietnica uwięzienia mnie.

Dzwonię do centrum pomocy kobietom. Nikt nie odebrał. To się naprawdę dzieje! Mój dramat dzieje się naprawdę! Jeżdżę do pracy, zajmuję się rodzicami. Boli, bo znikąd skutecznej pomocy dla mnie. 

Kiedyś poszłam na policję.  Taka ze mnie oto „twardzielka”. Zdecydowałam zgłosić dręczenie i nękanie. Najpierw bardzo miły pan przekonywał mnie, żebym poszła się przejść, bo trzeba poczekać na osobę, która się mną zajmie. Potem ta osoba przekonywała mnie, że swoim zgłoszeniem nic nie wskóram. Notatka ze zgłoszenia. Tyle… 

Ktoś ostatnio zapytał mnie, co było najgorszego w moich przemocowych relacjach?

– To, że zostałam pokonana. Smak mojej porażki. Smak ich zwycięstwa. Świadomość niesprawiedliwości, która mnie dotykała na oczach innych. Widzieli, wiedzieli i pozwolili żeby mi się działo. Nikt mnie nie bronił. Wstydziłam się.

Kolejne spotkanie z programami

Do końca nie wiedzieć czemu, ale zdecydowałam obejrzeć w kinie film Gladiator II - teraz. Pewnie liczyłam na doznania równe tym, którymi obdarował mnie kilka lat temu, pierwszy obraz. Jedna trzecia filmu upłynęła mi na słuchaniu dialogów i unikaniu widzenia zdjęć Już...

czytaj dalej

Jak koza a dna studni. Listopadowa refleksja.

Przeczytałam kiedyś opowieść o kozie, która nie dała się zasypać żywcem w studni. Strącała z siebie i ubijała kopytkami każdą rzucaną na nią grudkę ziemi, każdy kamień i stając na tym co miało ją zabić wyniosła się na górę, do życia.Nie mogę znaleźć oryginału. Sens...

czytaj dalej

Istota miłości

Oto jestem istotą miłości, która jest tutaj, żeby rozpoznawać brak miłości. Większość mojego życia właśnie to potwierdza. - Przemienię wszystko co gówniane…strach, zawiść, zazdrość, rozpacz, pogardę, stres, krzyk, oskarżanie, lęki, nienawiść i przemoc. Skoro to...

czytaj dalej