Mój Przystanek

11 wrz 2021

„Mój Przystanek”, teraz widzę, że to nie miejsce, ale zdarzenie, proces. Moja Córka, powiedziała ”tło”. To najważniejszy „Przystanek” w moim życiu. Trzeba było tej przestrzeni, aby zadziało się to, co się zadziać musiało. Ta olbrzymia przemiana. Wszystkie moje najważniejsze zmiany dzieją się w bólu. Podobno wcale tak nie musiało być. Jednak tak wybrałam. To tak jakby zachodziła reakcja chemiczna w środku, w człowieku. Może tak być, że jest to coś podobnego do przetapiania jednego w drugie. Boli.  Może tak być, że dzieje się w nas dokładnie  to, co  w piecu hutniczym.  

Czasem nie ma sensu, aby spotkały się ze sobą dwie kompatybilne osoby – nie byłoby „uzysku”, czyli rozwoju…

Jest bardzo ciężko. Czasem mam chwilę spokoju. Ostatnio jednak, są to tylko chwile. Widzę to tak: proces zachodzi partiami, żeby człowiek był w stanie go wytrzymać. Po każdej partii jest chwila wytchnienia. 

Najpierw dowiedziałam się, że mój partner jest psychofagiem i ma narcystyczne zaburzenia osobowości. To spowodowało, że postanowiłam zakończyć relację i się wyprowadzić. Jednak! Gdyby się ukorzył przede mną, może wróciłabym. Na wtedy – nie wiem. Skrucha i ukorzenie się nie  zdarzyło. Byłby to bieg wsteczny. Poszło dalej. 

Potem odkryłam, że moja matka ma narcystyczne zaburzenia osobowości i miałam możliwość obserwowania „na zimno” jej reakcji i zachowań – cenna lekcja. Już wówczas zobaczyłam, co znaczą  zaburzenia osobowości wiązki B w praktyce – determinują, ustawiają całe życie takiej osoby. Moja matka, nawet w swojej obecnej „niepamięci starczej”, wie, że to ona/on ma obowiązki wobec niej i to, że to ona potrzebuje wyjątkowego starania jej/jego. Opieki i wsparcia i to, że przez niego/ją jej życie się nie udało. Nawet teraz próbuje kontrolować sytuację i decydować. Nie pamięta, gdzie schowała durszlak, ale pamięta, że musi czuwać nad tym, aby zadbane były jej interesy i o tym, że najpierw jej się należy, chyba, że sama zdecyduje inaczej.  Inni istnieją  dla TYCH osób tylko po to, żeby gwarantować zaopatrzenie.  Obserwowałam i nie mogłam się nadziwić. 

Potem życie postanowiło sprawdzić, jaki jest efekt moich obserwacji. 

I tak przyszła tęsknota za moim domem na wsi i pragnienie powrotu do „starego życia” a nawet chęć przyjaźni z „nim”. Miałam dwa podejścia z gotowymi, prawie nowymi projektami na fizyczną przystań, „Mój Przystanek”, które relacjonowałam mojemu partnerowi z zapartym tchem, czekając jego aprobaty. Chciałam spokoju, zgody, porozumienia, dogadania się i jak dawniej pierwsza wyszłam z inicjatywą ;-(. Myślałam, że w ten sposób porażkę przekłuwam w sukces. W tle było pozostawione bez jego odzewu pismo prawników z trzema propozycjami zniesienia współwłasności domu i spółki. Przestrzeń powiedziała – nie pójdzie Ci kochana tak łatwo. – Nie widzisz, wciąż nie widzisz rzeczy jakie są.  

2021 rok jest drugim rokiem największej transformacji w moim życiu. Ona ciągle trwa i mój osobisty Nauczyciel odgrywa w niej główną rolę. Okazało się, że nie wystarczy się wyprowadzić, odejść fizycznie od toksyka. Trzeba jeszcze dać radę pokończyć wszystkie wspólne sprawy.  Odeszłam i zabrałam zasoby.

Choćby nie wiem jak bolało, nie poddam się! Trzy kroki do przodu, jeden do tyłu.

Wiem, że teraz odzyskuję swoją zamkniętą w piwnicy moc, wolność, siebie. Boli, ale mam zgodę na to, żeby się to we mnie działo, bo wiem, że to dla mnie na końcu okaże się dobre.  

„Mój Przystanek ”, najważniejszy przystanek w moim życiu, najtrudniejsze doświadczenie  – plac boju, plan akcji i tło wydarzeń… 

Kiedy to się skończy, ucałuję tę ziemię w podziękowaniu, że nie padłam tutaj martwa.

„Jednakże wówczas wiosna zawsze w końcu przychodziła, ale było przerażające, że o mało nie zawiodła.”(*)

(*) Ernest HemingwayRuchome święto

Kolejne spotkanie z programami

Do końca nie wiedzieć czemu, ale zdecydowałam obejrzeć w kinie film Gladiator II - teraz. Pewnie liczyłam na doznania równe tym, którymi obdarował mnie kilka lat temu, pierwszy obraz. Jedna trzecia filmu upłynęła mi na słuchaniu dialogów i unikaniu widzenia zdjęć Już...

czytaj dalej

Jak koza a dna studni. Listopadowa refleksja.

Przeczytałam kiedyś opowieść o kozie, która nie dała się zasypać żywcem w studni. Strącała z siebie i ubijała kopytkami każdą rzucaną na nią grudkę ziemi, każdy kamień i stając na tym co miało ją zabić wyniosła się na górę, do życia.Nie mogę znaleźć oryginału. Sens...

czytaj dalej

Istota miłości

Oto jestem istotą miłości, która jest tutaj, żeby rozpoznawać brak miłości. Większość mojego życia właśnie to potwierdza. - Przemienię wszystko co gówniane…strach, zawiść, zazdrość, rozpacz, pogardę, stres, krzyk, oskarżanie, lęki, nienawiść i przemoc. Skoro to...

czytaj dalej