Rekonstrukcja siebie.

2 sty 2024

Wstyd mi, bo odnalazłam w sobie  lekceważenie, pogardę?! i pychę wobec ludzi.
A wszystko to w pakiecie pt. Poczucie wyższości, które (jak się dowiedziałam) jest odpowiedzią, na niskie poczucie własnej wartości.  Ten, nieładny stosunek do ludzi zaprezentował się przede mną dopiero kilka dni temu. Całe wcześniej, po prostu był wybierany jako normalny. Nawet myślałam sobie wówczas, że mi na tych osobach nie zależy, że jestem poza nimi, albo że mogę sobie pozwolić na to, żeby mieć ich gdzieś. Nie muszę się dla nich starać ani zabiegać o ich uwagę, akceptację. Bez szacunku dla istnienia, dla człowieka, bez wdzięczności np. za SMS z życzeniami. Taki zapis we mnie zobaczyłam.

I zamieniłam to. Poczułam dobroć, spokój i poszanowanie. Współczucie dla trudów innego doświadczania, dla potrzeby obrony. Stoję sobie w zdumieniu i widzę inaczej. Może to efekt ostatnich pobytów w obszarach miłości, szczęścia, wdzięczności, zachwytu, wdzięczności…W każdym razie, zmieniło się. Zobaczymy, co będzie dalej.

Wciąż i wciąż nie jest mi łatwo poczuć umiłowanie siebie. Celowo odmieniam na różne sposoby wyrażenia: kocham siebie; miłość do siebie, żeby poruszyć ten mocno zawiązany, twardy obszar „miłości do siebie”, który we mnie gdzieś jest. Czasem zdarzało mi się poczuć współczucie dla cierpiącej mnie małej i dużej. Nawet utulenie, pragnienie ochrony, uratowania. Jednak to chyba z przestrzeni obrońcy małej, zranionej ofiary, a nie podziwu dla pełnowartościowego istnienia.??? Nie wiem zresztą.

Mój terapeuta powiedział mi, że zdrowie psychiczne, to zdolność do zmiany, do ewoluowania.  Podobno sami sobie organizujemy cierpienie i zatrzymujemy się w nim, bo to daje nam sztywność. Usprawiedliwia pozostawanie w miejscu, bez ruchu w kierunku zmiany. Tyle lat w odkrywaniu miejsc boleści, a potem opłakiwanie ich, strach przed kolejnym bólem, bezsilność, osłabianie się, czekanie na wsparcie, jego brak, żal, smutek, depresja i stanie w miejscu w zapamiętaniu swojego nieszczęścia, niewoli, niewidzenia wyjścia! Ufff!

Wychodzi na to, że wcale nie jestem tak daleko, jak myślałam. Mam w sobie gotowość zmiany, jestem na drodze zmiany.

– To co to było, to wszystko wcześniej? – pytam sama siebie.

– Rekonesans, rozpoznanie, odkrywanie terenu, niewidzianych obszarów SIEBIE. Jednak zasadniczo przebywanie wciąż w tych samych rewirach – sama sobie odpowiadam.

Podobno teraz pora na rekonstrukcję siebie. Lepiej mi będzie, kiedy zapiszę – na konstrukcję nowej siebie.

Kolejne spotkanie z programami

Do końca nie wiedzieć czemu, ale zdecydowałam obejrzeć w kinie film Gladiator II - teraz. Pewnie liczyłam na doznania równe tym, którymi obdarował mnie kilka lat temu, pierwszy obraz. Jedna trzecia filmu upłynęła mi na słuchaniu dialogów i unikaniu widzenia zdjęć Już...

czytaj dalej

Jak koza a dna studni. Listopadowa refleksja.

Przeczytałam kiedyś opowieść o kozie, która nie dała się zasypać żywcem w studni. Strącała z siebie i ubijała kopytkami każdą rzucaną na nią grudkę ziemi, każdy kamień i stając na tym co miało ją zabić wyniosła się na górę, do życia.Nie mogę znaleźć oryginału. Sens...

czytaj dalej

Istota miłości

Oto jestem istotą miłości, która jest tutaj, żeby rozpoznawać brak miłości. Większość mojego życia właśnie to potwierdza. - Przemienię wszystko co gówniane…strach, zawiść, zazdrość, rozpacz, pogardę, stres, krzyk, oskarżanie, lęki, nienawiść i przemoc. Skoro to...

czytaj dalej