Spoglądam na siebie teraźniejszą i w siebie z uwagą, ale już i z delikatnością. To dla mnie nowość. Zapytałam ostatnio kolegę, który też w drodze:
– Czujesz do siebie miłość? Taką o głębokim spojrzeniu, pełną otwartości, dobra, zaopiekowania, bezbrzeżną, z rozpostartymi ramionami, aż do poczucia skrzydeł? Majestatyczną, zachwyconą Tobą, pełną podziwu, zapatrzenia w Ciebie?
– Trudne pytanie – odpowiedział. Nie rozpoznaję, żebym ją czuł, ale nie sądzę też, żebym jej w sobie nie miał. Nie wiem.
Skoro wewnętrzne dziecko, to pierwotne, naturalne JA, które spotyka i odziewa się, w programy, skłonności, poglądy, to w sumie mamy oblepione JA. Istotę obleczoną w ziemską tożsamość. Uczę się miłości do siebie. Widzę już dokładnie moje oblepienia. Powolutku i starannie na nie patrzę i przemieniam. Nie nurzam się już w nich. Oglądam swoją matrycę, która wyciska ten niepowtarzalny obraz mojej rzeczywistości. Tak tworzy się mój kolejny i kolejny dzień. Rozwiesiłam ją na wysokości swojego wzroku, bo dokładnie muszę widzieć, co tam jest. I działam.
Mam takie trzy duże kartki, które zapisałam kwestiami różnych osób na ten sam temat.
I tak Izabela Kopaniszyn: „Żeby pozbyć się toksyków ze swojego życia, jesteś w konieczności zerowego zainteresowania się: – destrukcją; – rozpadem; – niszczeniem; – poczuciem własnej wyższości. Bo toksyk jest właśnie bardzo zainteresowany: – destrukcją; – rozpadem; – niszczeniem; – poczuciem własnej wyższości.”
Nooo.
A teraz Tatiana Mitkowa: „To plan unicestwienia, niszczenia siebie, ukarania siebie. Poczucie winy, niezadowolenie z siebie. Przeżywanie życia w karaniu siebie. Sama sobie wymierzam karę. Zakotwiczam poczucie winy, z powodu wad, o których słyszy dziecko. Dojdź chociaż do tego, żeby siebie nie zabijać.”
Dodała też, żeby „całą energię na dzieło kierować.”
I trzeci cytat, niezapisanego autorstwa: „Emocje, cechy i sposoby postepowania, które odrzucamy, prawdopodobnie odżyją w nas samych. To nasz podświadomy sposób kochania ich i sprowadzania z powrotem do naszego życia.”
Życzę sobie bardzo dobrze. Pilnie uczę się mądrze wybierać. Nie – destrukcję; – rozpad; – niszczenie; – poczucie własnej wyższości. Nie, zabijania siebie, ale uczucia miłości do siebie, siebie teraźniejszej. Jeszcze rzadko mi wychodzi, ale dam radę.
Postscriptum: Narcyzm jest programem obronnym, który powstał kiedyś dla ratowania zranionego Dziecka. Tak samo jak np. zależność. Obydwa też są stanami posttraumatycznymi.
Tak zapisałam, dla stępienia ew.poczucia wyższości u siebie i tych, którzy to czytają 🙂